Kukkuryku! – zapiał znudzony kogut budząc przy tym biedną, zaspaną Basię. Po śniadaniu dziewczyna poszła zobaczyć co porabia jej wujko Stacho. Ten doił krowę. Nagle dziewczynki uwagę przyszyły dziwne dźwięki wywodzące się ze stajni Dysi. Baśka poszła zobaczyć co tam się dzieje. Niestety nikogo nie było, ale luba zajrzała na opustoszałe podwóreczko swojej przyjaciółki. Rozejrzała się, a następnie krzyknęła:
-Halo! Jest tu kto?
Nikt się nie odezwał. Nagle usłyszała jakieś śpiewy:
„Ja pod twoim oknem, trzy godziny moknę, Z góry na mnie pada deszcz. Buty przemoknięte i ubranie zmięte Czy ty lubo o tym wiesz, że, że, że…”
Pomyślała, że to może Dysia, ale gdy ujrzała przerażającą staruszkę w stodole, to aż się przeraziła!
-Aaaaaa! – krzyknęła Baśka.
-Czego tu chcesz młodziutka, co? – zapytała babcia.
Wtedy ona poznała tą panią. To była prababcia Dysi, która później ją przegoniła.
-J… ja… ja tylko pomyliłam miejsce, przepraszam już sobie idę – odpowiedziała zduszonym głosem dziewczynka.
-Myślisz, że ja jestem taka głupia? Co? To, że Cię przegoniłam bo myślałam, że ty to jakiś Niemiec, który chce nas okraść i porwać Dysie? To teraz Ci to nie ujdzie na sucho! – krzyknęła, pogroziła i zaczęła gonić biedną, niewinną Basię.
Baśka, co sił w nogach zaczęła uciekać i w ostatniej chwili dotarła przed bramę swojej zagrody. Staruszka kiedy zobaczyła, że nie ma z nią szans, od razu zawróciła i dała sobie spokój. Wieczorem Basia jeszcze nie mogła dojść do siebie po tym co ją tego dnia spotkało. Biedna powiedziała to wujaszkowi, a ten jak gdyby nic, nie przejął się wcale tą sprawą.
-I powiadasz, że ona, ta osiemdziesięcioletnia babcia która w upały ledwo się unosi na nogach zaczęła Ciebie gonić?
-Tak, bardzo się bałam! Wujku zrób coś!
Niestety wujek nic nie zrobił. Chwilami biedak myślał, że ona wszystko sobie wymyśliła bo ją słońce przygrzało. A jednak… Dni mijały niespokojnie, ponieważ staruszka wciąż, przez cały czas kręciła się wkoło swego domu, gdy przez trzy dni Basia jej nie widziała.
-Cześć Dysiu! – przywitała się.
-Cześć Basiu! Nie wiem co się stało z moją babcią. Przez trzy dni jej szukam i nie mogę jej znaleźć.
Basia słysząc to bardzo się ucieszyła, chociaż bardzo przy tym była zdziwiona. Czwartego dnia po południu Basia przeczytała szokującą treść w gazecie. Brzmiała ona tak:
„Dnia 17.07 we wsi o nazwie Karczma popełnnniono przestempstwo! Na polach Ziemniaków nieopodal zagrody Dzikich Wieśniów zamordowano starego wieśniaka.”
![](https://n7poet.bizgate.eu/wp-content/uploads/2023/07/IMG_20230703_231057.jpg)
Nie podjęto żadnego śledztwa w tej sprawie, ponieważ Sołtys wyjechał na dwu letni urlop. Wieśniak prawdopodobnie został zatłuczony na śmierć ZIEMNIAKIEM. Basia czytając to od razu pobiegła opowiedzieć o tym wujkowi. Basia podejrzewała, że to była sprawka tej starej babki. Baśka znała tego wieśniaka, to był pan Kabanosik i to on właśnie wymyślił tę piosenkę o Lubie i tylko on ją śpiewał. Wieczorem wróciła babcia.