N7poet Opowiadania Potomek – Rozdział 1

Potomek – Rozdział 1

Bagdad – stolica Iraku.

Trwa normalna codzienność. Na ulicach są pustki. Południowa fala upałów poskromiła tłum ludzi. Słońce przygrzewa mocno. Raz na jakiś czas słychać nadjeżdżające samochody do jazdy w terenie. W tym dniu zapadła ogłuszająca cisza, którą gdzieś w oddali zakłóca radio przełączone na stację radiową. Samochód słychać coraz bliżej… – Od jutra na nasz kraj nadejdzie wielka i groźna fala upałów. Temperatura powietrza wzrośnie nawet do 46 stopni celsjusza. Należy się dobrze przygotować do strefy gorącej… Przerywa zasięg. Pewien w wieku około 50 lat mężczyzna stara się zrelaksować przy spokojnej muzyce. Przebudowane auto terenowe podjeżdża pod budynek. Wysiada z niego trzech uzbrojonych ludzi w turbanach. Podchodzą do mężczyzny i każą wstać na nogi. On wykonuje polecenie. Pytają się o pieniądze. Poczciwy człowiek odmawia twierdząc, że takiej sumy nie posiada. Krzyczą głośno na niego i zaczynają twardymi gnatami okładać ciało człowieka. Nie dociera do nich nawet największy jęk cierpiącego. Od razu przestają, gdy nagle z terenówki wysiada kolejna osoba. Niższa trzymająca w ręce karabinek M4A1. Przypominająca sylwetkę kobiety. Ubiór ma taki sam jak reszta. Pyta się ich o coś, wyraźnie zdenerwowana. Zaczyna krzyczeć na zdezorientowanych bandytów. Wyglądają na przestraszonych. Zaczynają coś odpowiadać, pluć się. Po chwili „ona” podnosi rękę żeby przestali. Użyła przezwiska i rozkazała, żeby cała trójka się przesunęła. Zrobili dwa kroki w tył, jak kazała. Kobieta spytała się o coś mężczyzny, ale on kiwnął głową, jakby zaprzeczył po raz kolejny. Odsunęła się o metr od niego, gestem wskazała, aby zraniony człowiek powstał i odwrócił się do niej tyłem. Naładowała działo i pociągnęła za spust. Jedna kula mocną siłą wydarła się na zewnątrz i bez oporu ruszyła w stronę tylnej części czaszki mężczyzny. Cała trójka stała i obserwowała sytuację. Po kilku sekundach na chodniku rozlała się wielka plama bordowej krwi. Po ścianie budynku zlewały się krople, które po postrzale jako pierwsze wyprysły gwałtownie na cement. Kobieta podeszła bliżej do zmarłego, spojrzała i ponownie się odsunęła by zadać jeszcze kilka strzałów w ciało czterdziestolatka. W całej okolicy rozległ się hałas broni. Podejrzani ludzie na rozkaz dziewczyny zdemolowali całą siedzibę zmarłego. W tej chwili wszystko zostało zdewastowane za jednym zamachem broni. Radio, które przed chwilą informowało o pogodzie, rozstrzelili na miliony drobnych cząsteczek, co przypominało drobny mak. Plama krwi się rozprzestrzenia po całym chodniku, dochodząc już do ulicy. Kobieta obejrzała broń, powiedziała coś do jednego z nich, chwyciła ją do drugiej ręki i wsiadła do wozu poganiając przy tym jednego ze swoich wspólników, który setny raz szukał oczyma świadka obserwującego zajście całej sytuacji. Jednak nie odjechali od razu. Silnik zapalił się i zgasł po chwili, gdy z samochodu wypadł jeden z mężczyzn. Próbował się podnieść jak najszybciej o własnych siłach, ale nie zdążył, gdyż dostał kilka ciosów w głowę jakimś mocnym prętem od kierowcy pojazdu. Tym razem „ofiara”, kiedy odzyskała orientację, ponownie dostała kilka ciosów od drugiego bandyty. Kierowca wsiadł do auta, ale reszta została. Kobieta zaczęła coś krzyczeć do dwóch pasażerów, a po chwili zadała kilka kul w głowę człowieka. Jucha prysła na wszystkie strony rozsadzając przy tym czaszkę na kilka kawałków. Nastała cisza. Dwóch mężczyzn stało i ubolewało nad kolegą. Dziewczyna kazała wsiadać do samochodu. Dwóch pozostałych od razu ruszyło w noga za jednym słowem do środka jak szwajcarskie zegarki. Jak podwładni, słuchający się swego pana. Silnik zapalił się po raz drugi i w końcu odjechał z dużą prędkością dalej, taranując wszystko co spotkał na drodze. Kosze na śmieci, barierki ochronne latały w powietrzu. To miejsce wyglądało fatalnie, jakby przeszło przez nie tornado. Cała grupa podejrzanych osób zostawiła po sobie wielki śmietnik i okropne miejsce zbrodni, jak po żywej walce z bronią palną. Na wielkim murze krwią dwóch osób zawidniał tajemniczy napis. Trzy litery STA, a obok ten sam napis w języku arabskim. Nad literą „T” zawisła mała kropeczka. Obok napisu narysowany został wielki symbol, przypominający literkę „V” z koroną u góry. Po środku znajdowała się literka „F” przekreślona poziomo prostą linią. Po całym zajściu nie było ani jednego śladu ułatwiającego śledztwo dla spóźnionych o dwie godziny strażników. Pomimo pośpiechu, grupa ludzi jedzie bacznie na przód. Nagle na nie wielkiej uliczce zbiera się spory tłum ludzi. Przestępcza grupa ma zamiar zmierzać w kierunku zachodnim, aby przedostać się do Egiptu. Początek drogi jest łagodny, ale każda minuta staje się coraz bardziej uciążliwa dla zniecierpliwionych uciekinierów. Tłumy bystrze domyślają się, żeby szybko odstąpić drogi nadjeżdżającym. Nigeryjski kierowca trąbi na dwie starsze kobiety, które z ostatkiem sił na nogach idą pod prąd ruchu.

Zaczyna się targowisko. Dużo jest tam straganów, głównie z owocami i warzywami. Samochód wybiera drogę przez namioty targu. Wciśnięty gwałtownie pedał gazu sprawia, że wszyscy ludzie spoglądają na źródło pisku opon. Koła ruszyły się zakurzając mocno grupkę młodzieży. Nikt jednak nie został poruszony. Wszystko wróciło do normy, jak było przed chwilą. Nerwy puściły tajemniczej dziewczynie, więc jej ręka z bronią wysunęła się przez okno. Z karabinu padły trzy strzały, zagłuszając i omamiając przy tym przechodniów. Grupa młodych chłopaków stała przypatrując się tej sytuacji. Jeden chłopak spośród tłumu zobaczył odbijający się w samochodowym lusterku wzrok dziewczyny. Jej piękne, błękitne oczy patrzyły wprost na chłopaka. Minęła chwila, kiedy kobieta zorientowała się o co chodzi. Wysoki, wysportowany nastolatek stał teraz trochę przestraszony. Znieruchomiał, rozejrzał się i w jednej chwili ruszył w noga do tyłu. Dziewczyna krzyknęła coś i znów rozległ się pisk opon, tym razem z powrotem podążając za szesnastolatkiem. On wiedział już o co chodzi, że musi uciekać. Od tej chwili trwa pościg za niewinnym gapiem. Ludzie zaczęli uciekać, a z targowiska zrobił się chaos. Terenówka dobrze wiedziała, że ofiara zmierza do opuszczonych bunkrów. Samochód objechał na około, żeby pozbawić go orientacji. Chłopak przystanął i zaczął się rozglądać, jednak nie zorientował się, że jest już otoczony. Cała czwórka wykorzystała panikę chłopca i rzuciła się na niego z workiem i bronią. Teraz już jechali spokojnie do celu, przez opustoszałe ulice. Podróż była ciężka dla związanego i pobitego z workiem na głowie chłopaka. Nie wiedział z kim i gdzie jest. Jakie ci ludzie mają zamiary i ile czasu potrwa cała podróż. Egipt, Czad, Niger, Mali… ciągle słyszał tylko te słowa. Reszty nie rozumiał, bo mówili w obcym języku. Ostatnią rzeczą jaką zrozumiał była Argentyna. Nie miał orientacji, ponieważ ciągle był odurzany jakimiś środkami. Budził się oszołomiony z workiem na głowie i zasypiał w twardy sen.

Tagi:

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty